Nie jest przypadkiem, że im dalej na północ tym grubsze portfele. Można się zastanawiać skąd się biorą skandynawskie sukcesy – bogactwo, wysoki poziom życia, innowacyjność, prestiż itd. No właśnie, skąd te dobrodziejstwa?
Stawiam tezę. Bogactwo krajów nordyckich jest efektem rozlicznych wolności.
Może źle się wyraziłem, bo nie będę badał, dowodził i obalał. Wyrażę się inaczej. Pozwolę sobie porozważać i podywagować.
Wolność to piękne słowo. Bardzo pojemne zresztą. Przyzwyczailiśmy się, że kiedy na ustach pojawia się ta wolność to idzie albo o rozprawy wielkich filozofów, albo o heroiczną walkę z jarzmem. To wolność teoretyczna. A wydaje mi się, że duży udział w nordyckich sukcesach ma wolność praktyczna, codzienna, niezauważalna.
Niektórzy mówią, że wolność jest niepodzielna. Mnie się wydaje, że mamy różne wolności. Zaczynając od tych oczywistych kończąc na tych nieuchwytnych np. czystym powietrzu, wodzie i lesie, a więc od ekologicznych zmartwień. Wolność to też swoboda myślenia niezależnie kto co myśli, bezpieczeństwo, święty spokój…
Bogactwo też można pomnożyć, a więc bogactwa także mogą być różne. I też mogą być zupełnie nieoczywiste. Harmonia, kreatywność, przedsiębiorczość, miłość, a przynajmniej przyjaźń do drugiego człowieka… Ta ostatnia nie taka wielka znowu, tyle żeby wystarczyło nie wtrącać się w życie tego drugiego człowieka, żeby pozwolić mu żyć z kim chce i rejestrować co tam chce.
Tam na północy tyle wystarczyło.
A jak można mierzyć efekty tej wolności? Na różne sposoby. PKB, HDI, rankingami wolności gospodarczej, wypowiedzi itd., ale też ilością imigrantów szukających lepszej przyszłości, szczęśliwością mieszkańców, ilością inicjatyw twórczych, pomysłów na dekorowanie ulic i parków, czy liczbą problemów, które tam, gdzie walczą o rzeczy wielkie są jeszcze nieważkie.
Półtorej dekady temu, Toomas Hendrik Ilves, o którym pisałem jakiś czas temu, jeszcze jako minister spraw zagranicznych Estonii, powiedział, że celem jego kraju jest stać się „tylko kolejnym nudnym krajem nordyckim”. To piękne marzenie. Estończycy są już blisko mety, my mamy przed sobą jeszcze kawał drogi.
Mam nadzieję, że za jakiś czas i u nas będzie nudno, jak za morzem.