Romowie, pariasi Europy

Tydzień temu (8 kwietnia) obchodzony był Światowy Dzień Romów. Ktoś zauważył? Pewnie niewielu. Ale może to i dobrze.

Niniejszy wpis nie będzie „kartką z kalendarza”. Będzie to raczej kilka moich obserwacji i doświadczeń zebranych w czasie rocznego pobytu na Słowacji oraz w wirtualnym świecie (komentarze i korespondencja internetowa może być bardzo intrygującym źródłem wiedzy o świecie realnym).

Według oficjalnych danych w Polsce mieszka ponad 17 tys. Romów (nieoficjalnie nawet 50 tys.), na Słowacji prawie 106 tys. (nieoficjalnie nawet do 500 tys.). W całej Europie nawet kilkanaście milionów. Przybywali na ziemie polskie od początku XV w., a na słowackie od XIII w. Tyle faktów. Czas na mity.

Mieszkając na Słowacji w pewnym momencie zauważyłem, że o wszystkie problemy, nieszczęścia i niepowodzenia obwiniani są Romowie. Zacząłem się zastanawiać skąd bierze się wina Romów w kwestii śmieci na ulicy, wysokiego bezrobocia, krzywo przystrzyżonego trawnika, deszczowej pogody i czego tam jeszcze się nie wymyśli. Pytałem swoich słowackich kolegów skąd biorą się te uprzedzenia i oskarżenia. Z tych „wywiadów” wyniosłem dwie praktyczne lekcje i sporo wiedzy.

Lekcje były dosyć proste. Pierwsza – nie powinienem pytać o Romów. Druga – jestem idiotą. Nie powinienem zadawać pytań o Romów, bo oni są wszystkiemu winni. Koniec. Kropka. Mówiłem: „ale przecież oni są takimi samymi ludźmi, mają takie same potrzeby i marzenia, jak Ty”. Tyle wystarczyło, żebym został idiotą i był postrzegany jak osoba niepoczytalna.

Wspomniałem wcześniej o naukach płynących z Internetu. Zdarzało mi się wcześniej pisać o Romach na moim słowackim blogu. Nie złorzeczyłem, bo nie miałem powodu. Wszyscy Romowie, których spotkałem w swoim życiu byli mili, uśmiechnięci, czasem prosili o pomoc, papierosa lub drobne. Nic złego. Wydaje się, że większa część naszego społeczeństwa ma podobne doświadczenia. Dlaczego, więc Romowie są celem przeróżnych ataków i oszczerstw?

To ta „wiedza”. No może zamiast wiedzą powinienem to nazwać katalogiem mitów i stereotypów. I tak Rom żyje w ruderze, po środku której pali ogniska. Śmieci wyrzuca przez okna pozbawione szyb. W wolnych chwilach kradnie i prześladuje „białych” sąsiadów. Ile z tego prawdy? Niewiele. Słowacy (i Polacy zresztą też) niewiele wiedzą o Romach. Nie wiedzą kiedy tutaj przybyli. Nie wiedzą ilu ich jest. Nie znają ich historii (włączając w to Holocaust, czy antyromskie prawo zarówno międzywojennej, jak i komunistycznej Czechosłowacji). Nie wiedzą jak mieszkają (szczególnie w pełni zintegrowana większość). Niewiele wiedzą nt. ich problemów. Jeszcze mniej nt. ich kultury. Pomimo to, niemal całemu społeczeństwu, włączając media, polityków (właściwie wszystkich opcji politycznych), samorządowców, zwykłych obywateli, bez trudu przychodzi powielanie nieprawdziwych mitów, stereotypów i zatracanie się w szale nienawiści.

Jakiś czas temu miałem przyjemność rozmawiać z Eleną Gallovą Kriglerovą, dyrektor Centrum badawczego nad mniejszościami etnicznymi i kulturą w Bratysławie. Według niej „Słowacy patrzą na Romów przez pryzmat stereotypów i tego, co widzą w telewizji. Niestety media tutaj mają bardzo negatywny wkład. Właściwie codziennie odbiorcom dostarczane są reportaże z tzw. osad stawiające Romów w złym świetle. Sposób mówienia o Romach w mediach jest właściwie jeden – pokazują one Romów jako kryminalistów, bezrobotnych, osoby żyjące w zrujnowanych domach, próbujące żyć jedynie na koszt państwa. Właściwie jest to jedyny obraz tej mniejszości dostarczany przez telewizje. Z drugiej strony każdy zna Romów, którzy po sąsiedzku wiodą zupełnie takie same życie jak większość Słowaków, jednak wcale nie wpływa to niwelująco na istniejące stereotypy.”

Dlaczego Romowie, którzy zamieszkują Europę niemal od tysiąca lat traktowani są w Europie jak obcy? Pewnie dlatego, że nie mają ziemi, dlatego, że przybyli tutaj „jako ostatni”, dlatego, że nie mają swoich silnych reprezentacji politycznych. Romowie to naród europejskich pariasów. Niechciani w swoich ojczyznach. Wyrzucani z krajów, w których szukają lepszego życia. Patrzy się na nich i ocenia przez pryzmat najbiedniejszej części ich społeczności, która rzeczywiście potrzebuje pomocy. Przy okazji dostaje się większości, która poza kolorem skóry (wg słowackiej terminologii „czarni”) niczym nie różni się od większości („biali”). Słowacy często mówią o niemal mitologicznej grupie zwanej „dobrí Rómovia” szkoda, że nie potrafią jej dostrzec i uznać za pełnoprawną część swojego społeczeństwa.