Everything is Illuminated

Jakiś czas temu obejrzałem film „Everything is Illuminated” (2005) w reżyserii Lieva Schreibera. Główny bohater, Alex, przyjeżdża na Ukrainę w poszukiwaniu śladów swojej historii. Kraj przodków, co prawda słoneczny i kwitnący kryje na swojej ziemi pamiątki dawnych czasów.

Minęły niemal 4 miesiące od dnia kiedy wylądowałem w Chicago. Co prawda jeszcze nie opuszczam Stanów Zjednoczonych – został mi jeszcze miesiąc do wylotu, ale pewien rozdział zamykam, bo wyprowadzam się z miasta.

Przyznam szczerze, że ten wyjazd raz rozczarowywał, raz zaskakiwał. Wsiadłem do samolotu z niemałymi oczekiwaniami, bo to Ameryka przecież! Już na miejscu okazało się, że wcale nie jest tak pięknie. Miasto było szare, uniwersytet przeciętny, a miejscowi studenci apatyczni, zamknięci.

Jest jednak pewien specyfik, który potrafi zmienić wszystko. To czas. W marcu przyszła wiosna – zazieleniły się drzewa i trawniki, zakwitły kwiaty i wszystko rozjaśniło słońce. Był „dzień grabarza” – Amerykanie ładnie zagrabili śmieci sprzed domów. Był „dzień ogrodnika” – skoszono trawniki i dosadzono kwiaty tam, gdzie ziemia nie była przykryta kolorem. Samochody zeszły jakby na dalszy plan, a parki i plaże zaroiły się ludźmi spragnionymi słońca i odpoczynku.

Spacerując po sąsiedztwie, w którym mieszkałem, doznałem olśnienia – przecież te budynki (szczególnie starsze) przypominają mi dzieciństwo. Domy zacienione wysokimi drzewami, kulawe ławki oparte o ich kamienne ściany, słońce wyglądające zza rogu.

Są jednak rzeczy, które niełatwo zmienić. Co prawda przyzwyczaiłem się do szkoły i nawet były zajęcia, które interesowały mnie, ale osoby, które poznałem pozostały tylko „kolegami z klasy”. Może nie ma w tym niczego złego, przyzwyczaiłem się jednak do tego, że jestem otoczony osobami, z którymi mogę porozmawiać na każdy temat, z którymi mogę podzielić się swoimi przemyśleniami czy problemami.

To czego nauczyłem się tutaj, to to, że Polska jest pięknym miejscem do życia, że nasze uczelnie wcale nie są takie złe. Inną lekcją jest ta dotycząca przyjaźni – że one nie rosną na drzewach i trzeba o nie dbać. Wędrując po świecie łatwo jest spotkać wielu ludzi, ale trudno jest znaleźć kogoś kto będzie wart przyjaźni.

Czas ruszyć w drogę! Jeśli znajdę wolną chwilę i dostęp do Internetu, od czasu do czasu zdam relację, „gdzie, co i jak”.