Paris, je t’aime

Korzystając z długiego weekendu wyskoczyłem na zachód – do stolicy Francji.

Paryż to jak wiadomo miasto miłości i wszelkiego romantyzmu. To co ja zauważyłem to miłość do samochodów – są wszędzie. Jak ktoś przyjeżdża ze wsi, powiedzmy ze słowackiej Bratysławy, to ten hałas, spaliny, korki i zniszczone tym złomem na czterech kołach widoki nie napawa wielkim zachwytem. Pomimo tego, da się wyczuć tę mityczną atmosferę sprzedawaną w dziesiątkach filmów. Spacerując od Luwru do Wieży Eiffela, od Katedry Św. Serca (Sacre Coeur) do Notre Dame nie można nie zauważyć historii i magii ulic, murów kamienic, setek kawiarni… To wszystko przyciąga miliony par spragnionych oczu i tu odkrywa się druga tajemnica paryska. Chcesz coś zobaczyć od wewnątrz lub z poziomu innego niż chodnik czy alejka w parku? Postoisz w wielogodzinnej kolejce, zapłacisz 20 euro, a przy tym stale ktoś będzie plątał ci się pod nogami.

Da się wyczuć narzekanie? Tak? To dobrze, bo chodzi mi o to, żeby Was zniechęcić i żebym będąc tam następnym razem mógł powłóczyć się po zaułkach Paryża w większym komforcie. 😉

To może jeszcze takie przyziemne podsumowanie. Miasto jest ogromne, ale i piękne. Oprócz oczywistych atrakcji wymienionych powyżej (i tych niewymienionych: Montmartre, St. Michael, Łuk Triumfalny i Pola Elizejskie, Hotel de Ville, Hotel des Invalides, podmiejski Wersal itp. itd.,) zachwyciłem się również dzielnicą Le Defense. Powstaje ona od lat 50. XX wieku i jest typowym centrum biznesowym. Kiedyś, w trakcie krótkiej wizyty w Białymstoku, obejrzałem wystawę zdjęć tej dzielnicy i zawsze zastanawiałem się jak to wszystko tam działa, bo przecież założenie mówi, że obszar ten ma być połączeniem biznesu z mieszkaniówką, a to wszystko spojone przyjazną przestrzenią publiczną. Okazuje się, że ta się wtłoczyć ducha miasta odgórnie – dzielnica jest naprawdę ciekawa, warta odwiedzenia. Spacerując między jej architektonicznymi cudami tak sobie pomyślałem, że można tu znaleźć związki z dwoma miastami – z Chicago i z Erywaniem. Z Wietrznym Miastem, bo wieżowce są podobne i leży niewielka kula-lustro między nimi. Różnica jest taka, że po tym „małym Chicago” spacerują dużo piękniejsze kobiety. Związek ze stolicą Armenii? Tam Aleksander Tamanjan zaprojektował wszystko od linijeczki, po sowiecku i dokładnie i jego plan realizowany był przez niemal cały XX wiek (i nadal jest). Powiedziałbym, że La Defense to taki upgrade’owany architektoniczny sen Tamanjana.

A co oprócz tego? Odwiedziny części rodziny, która zgubiła się w Paryżu oraz spotkanie po latach z Julią, Alvaro i Etienne. Było bardzo miło, ale tym razem prywatę pominę.
Mały update: piosenka o Paryżu z widokami i minisłowniczkiem.